niedziela, 17 czerwca 2012

Super Shock Max czyli bubel miesiaca czerwiec

Czekajac na zamowienie od konsultantki najbardziej nie moglam doczekac sie wlasnie tego tuszu. W zasadzie od dawna uzywalam juz jego starszej siostry czyli klasycznego Super Shock i bylam z niego wzglednie zadowolona. Postanowilam pokusic sie na przereklamowany (niby) ulepszony Super Shock Max. 



A tak sie prezentuje otwarty:


Wyglada ladnie. Niebieskie duze opakowanie zwraca uwage jak rowniez ciekawa szczoteczka:


Jednak to by bylo na tyle. Po pomalowaniu rzes okazalo sie iz po pierwsze bardzo skleja rzesy, po drugie baaaardzo brudzi powieki. I naprawde probowalam juz w rozny sposob malowac moje rzesy a efekt zawsze byl taki sam:



Sama nie wiem co mam teraz na jego temat sadzic, poniewaz czasami tak jest ze tusz gdy jest bardzo swiezy tak wlasnie sie zachowuje. Jak narazie uzywam jego zawartosci to zamaczania sprawdzonych wyschnietych szczoteczek od innych ulubionych tuszy. Mam wrazenie ze nie uda mi sie przekonac do tej dziwnej spiralnej szcoteczki. A producent tak zachecal... Mialam miec 15 razy grubsze rzesy!!!


Cena regularna tuszu: 35.00zl

Ja kupilam: 19.99zl u konsultantki Avon

2 komentarze:

  1. Śmieszna szczoteczka :D Obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze, a ja bardzo lubie ten tusz :) i prawde mowiac, nie widze wielkie roznicy miedzy nim, a klasycznym SuperShockiem ;)

    OdpowiedzUsuń